,,Oh ,let's get rich and buy our parents homes in the South of France
let's get rich and give everybody nice sweaters
and teach them how to dance
let's get rich and build our house on a mountain
making everybody look like ants
from way up there ,you and I ,you and I''
~ Ingrid Michaelson-You and I
let's get rich and give everybody nice sweaters
and teach them how to dance
let's get rich and build our house on a mountain
making everybody look like ants
from way up there ,you and I ,you and I''
~ Ingrid Michaelson-You and I
-Brawo.-zaśmiała się Kamila.-Już potrafisz.
-Ale to już ,serio? To wszystko? Nie zbłaźnię się przed ludźmi?
-Nie zbłaźnisz się.I tak ,serio ,to wszystko.
-Oby to wypaliło... Muszę namówić Marcela ,żeby ją na sto procent puścili... Ostatnio strasznie ją to przytłacza. Nie jest już taka wesoła jak na początku. Od kilku dni nie widziałem u niej uśmiechu.
-A co robisz w sylwestra?
-Planowałem ... Nic nie planowałem.
-Może spędź go z nią. Powinna mieć wtedy towarzystwo. Niech jej rodzice na przykład jadą na jakiś bal ,czy coś. A ty pójdziesz do niej ,z jej przyjaciółką.-powiedziała ,a on zaniemówił. Nigdy nie spodziewałby się takich słów z ust swojej byłej dziewczyny.-Nie patrz tak na mnie. Wiem jak on może się czuć. Moja siostra miała przecież raka. I ceniła sobie towarzystwo. Bardzo.-w jej oczach pojawił się łzy.-Do dzisiaj kiedy o tym pomyśle ,że nie byłam z nią każdego dni i nie wspierałam jej jeszcze bardziej...-przetarła oczy.
-Nie wiń się. Wspierałaś ją. Mocno ,bardzo mocno. Nic więcej nie mogłaś zrobić.
-Ale dlaczego ona? Dlaczego Laura? Cholera ,nie znam Laury ,ale wiem ,że musi być niezwykłą osobą ,że jakoś to wytrzymuje. Ja... ja nie dałabym rady. A Marta? Nie ma nogi ,a mimo to jest szczęśliwa. Ja po diagnozie od razu popadłabym w depresje...
-Nie mów tak ,nie byłoby tak. I lepiej o tym nie rozmawiać. Nie jest tak ,nie dostałaś diagnozy. Bądźmy po prostu szczęśliwi i będzie dobrze. Masz plany na sylwestra?
-Jeszcze nie.
-Chcesz iść ze mną potowarzyszyć Laurze? Obiecuje ,że Fabian cię nie pogryzie.-zaśmiał się.
*Kilka dni później*
Nie wierzył w to ,co właśnie działo się przed jego oczami. Kamila całkowicie się zmieniła. Nie była już zimna i zakochana w sobie. Była otwarta ,pomogła mu. To choroba Marty ją zmieniła. A go? On przecież też się zmienił! Zmieniła go choroba Laury. Czyli praktycznie nieznajomej dziewczyny. Patrzenie na jej cierpienie było cierpieniem dla niego. Czuł się wtedy tak ,jakby ktoś wbijał mu tępy kołek w serce i powoli go wyjmował. Gdy tylko ją widział ,bladą ,smutną i na szpitalnym łóżku miał ochotę płakać. Ale nie płakał ,w końcu to on jest mężczyzną. Tak sobie zawsze powtarzał. A tak naprawdę powstrzymywał się od płaczu tylko dla niej. Nikt nie chce ,żeby ktoś płakał z jego powodu. To tak ,jakby ta osoba już umarła ,albo umierała. A ona przecież nie umiera! Ona jest po prostu chora.
-Dryja!-głos Fabiana wyrwał go z rozmyślań.-Odbiór.-zorientował się ,że piłka leci w jego stronę i popisał się swoim refleksem.-Zakochałeś się czy co?-zaśmiał się.
-Śmieszne.-burknął i udał się w kierunku szatni.
-W sylwestra lecimy na jakąś mega imprezę. Dawno na żadnej nie byłem.
-To sobie idź.
-Ale ty idziesz ze mną.
-Nie idę.-powiesił bluzę na wieszaku i odwrócił się w stronę Fabiana.-Mam plany. I miałem nadzieję ,że mi w nich potowarzyszysz. Ale widzę ,że nie masz takich planów więc koniec tematu.
-Stary ,gdzie pędzisz?
-Idę do Laury.
-Serio?! Będziesz tracił sylwestra w szpitalu?!
-Tak ,będę. Rozmawiałem z Marcelem ,mogę przyjść z kilkoma osobami. Jeśli nie chcesz to Cię nie zmuszam.
-Ale serio?! Masz zamiar marnować sylwestra z nią?
-Z nią? Marnować? Człowieku. Ogarnij się. Pojebało Cię ostatnio. Serio ,pomyśl trochę zanim coś powiesz. Już Kamila jest bardziej współczująca od Ciebie. W ogóle ,ostatnio jest dla mnie o wiele większym wsparciem niż mój najlepszy przyjaciel. Wiesz co? Mam cie w dupie.Pierdol się.-złapał kurtkę ,torbę i wybiegł na dwór.
Wsiadł do samochodu ,który dopiero co odebrał z naprawy i pojechał w kierunku szpitala. Nie chciał iść do Laury ,tylko porozmawiać z Marcelem. O sylwestrze ,studniówce. O jej stanie. Czyli o tym ,czego najbardziej się bał. Zawsze przed wejściem do szpitala bał się ,że usłyszy ,że jej stan jest dużo gorszy niż ostatnio ,że rokowania maleją i że nie są w stanie jej wyleczyć. Bał się każdego słowa wypowiedzianego ze strony jej lekarzy i każdego dnia następnego dnia jego życia.
-Cześć.-powitał się.-I jak?
-Nie chcę Cię okłamywać czy czegoś przed Tobą ukrywać. Nie jest dobrze ,jej wyniki po ostatniej chemii się nie zmieniły ,a białe krwinki znowu wystrzeliły w górę. Jeśli po tej chemii nic się nie poprawi to... wiesz co.
-Nie wyleczycie jej.
-Dokładnie. Ale to nie wszystko. Jej płuca. Jest w nich niepokojąca zmiana. Nie jestem lekarzem ,tylko pielęgniarzem ,ale Laura sama chciała ,żebym miał dostęp do wszystkich wyników i wiedział wszystko na bieżąco. I powiedziała ,że ty też masz prawo wiedzieć. Lekarze przeprowadzą jej dodatkowe badania ,bo boją się ,że pojawiły się przeżuty na płuca ,ale też na kości.
-Ale skąd pomysł o płucach?
-Dostała duszności ,myśleliśmy że to astma ,ale wykluczona. Po prześwietleniu wyszła zmiana. Narzekała też na bóle nogi. Właśnie jest na prześwietleniu. Powinna już kończyć. Ale nie owijam w bawełnę i mówię: jest źle ,ale nie najgorzej.
-A co ze studniówką?
-Zależy od badań. Jeśli badania wyjdą lepiej ,to dostanie tydzień ,,urlopu''. I będziesz mógł z nią iść o ile obiecasz,że się nią dobrze zajmiesz.
I właśnie tego nienawidził w chorobach ludzi. Byli traktowani jak małe dzieci ,które potrzebują wiecznej opieki. A tacy nie są. Nie są małymi dziećmi. W większości są dorosłymi ludźmi. On nie wytrzymałby ,nie pozwoliłby aby ktokolwiek się nad nim użalał i płakał,czy też pomagał i zabierał wszystko z rąk tłumacząc,że jest to za ciężkie ,że on nie da rady. Ale sam robił się taką osobą dla Laury.
*Sylwester*
Laura udała się na badania ,a oni w tym czasie ogarnęli jej salę tak ,żeby nie wyglądało to jak sala w szpitalu ,a normalny pokój w którym sylwestra obchodzą znajomi. Dawid ,Kamila ,Iga - wszyscy przyszli. Siostra Laury musiała pilnie wracać do Anglii w sprawie jej firmy.
Z tej okazji nawet naprawili jej telewizor.
-Mam nadzieję ,że będzie zadowolona.-zaśmiała się Iga.-Dobrze ,że wpadłeś na ten pomysł. Inaczej pewnie siedziałabym z nią sama ,a tak to zawsze jest weselej czy coś. Na chwile możemy zapomnieć o tej całej maturze.
-Właśnie ,Laura będzie zdawać?
-Będzie ,już ja tego dopilnuje. Codziennie ,gdy tylko ma siłę ,przychodzę do niej i robimy to ,co było na zajęciach. Ona się uczy ,ja powtarzam. A Laura była jedną z takich osób ,które w liceum co rok zdobywały biało-czerwony pasek na świadectwie ,więc daje radę.-uśmiechnęła się.-Ja uczyłam się na tyle ,na ile mi się chciało danego dnia. Byłam przeciętniakiem... Ale przez jej chorobę ,uczę się codziennie ,więc bardzo podskoczyłam z ocenami.
-Ja to tam zdawałem i to mnie satysfakcjonowało.-powiedział Dawid.
-No przecież.-parsknęła Kamila ,po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem ,a drzwi od sali się otworzyły. Stanął w nich Marcel i Laura.
-Niespodzianka!-powiedzieli wszyscy ,a Laura się uśmiechnęła.
-Co ja z wami mam.-usiadła przy stoliku.-Ale przez to pobierali miałam te badania ,więc jestem urażona.-spojrzała na Kamilę ,a chwilę potem pytającym wzrokiem na Dawida.
-A ,właśnie.-powiedział Dawid.-To jest Kamila. Moja...przyjaciółka. To ona była pomysłodawczynią tego przedsięwzięcia.
Gdy zegar wskazał północ a w tej strefie czasowej wszystkie dzieci poszły spać ,wszyscy wyszli na dwór. Laura z chyba siedmioma warstwami ubrań na sobie i kroplówką w ręku stała obok Dawida i wpatrywała się w kolory pojawiające się na niebie. Dawida to nie obchodziło. Obchodziło go to ,jak pięknie wygląda w czapce ,z uniesioną głową i odbijającym się światłem fajerwerków na jej twarzy. Po dłuższej chwili dziewczyna skierowała głowę ku niemu i z uśmiechem szepnęła
-Dziękuję. Bał się,że doda:
-Dziękuję ,to pewnie mój ostatni sylwester.
Ale nie dodała. Na szczęście.
-Nie ma za co.
-No to Szczęśliwego Nowego Roku.
-Nawzajem. Żeby był lepszy niż ten poprzedni.-spojrzał w jej piwne oczy. Tak ,były piwne. Były pięknie piwne.
-Oby.
-Gdybyś tylko wiedziała ,jakie jest moje największe marzenie na ten rok. I kolejne lata.-mówił to nadal nie mogąc oderwać wzroku od jej pięknych oczu.
_____
Teraz rozdziały będą pojawiać się co tydzień w piątek:IPROMISE!:D
Pozdrawiam:*